Koncert zespołu Reportaż
14 kwietnia /wtorek/ 2015 r. godz. 19.25
Klub Muzyczny Scena
Piła, al. Piastów 15
www.scena.pila.pl
Reportaż – polska grupa muzyczna grająca zaangażowaną społecznie muzykę eksperymentalną i improwizowaną zaliczaną do rocka awangardowego.
więcej:
http://www.reportaz.com/pp1/0.php3
film:
http://youtu.be/d-JlEMHCukU
info:
ANDRZEJ KARPIŃSKI (kompozytor, improwizator, autor tekstów, realizator dźwieku) głównie perkusista posługujący się wieloma instrumentami, głosem i współczesną elektroniką. Fanatyk miniaturowych klawiatur. Zawodowo plastyk: >> www.airbrush.com.pl, w 1982r. po rozwiązaniu punk rockowej grupy Sten w Poznańskim Liceum Sztuk Plastycznych tworzy z Marzeną Karpińską (mini klawiatury, głos) i Piotrem Łakomym (git. basowa, głos) projekt Reportaż. Od początku działalności główną ofertą grupy była muzyka improwizowana oraz przekaz treści zaangażowanych społecznie. Powstają również projekty aranżowane; "Piedestał", "Łosoś", "Witraż". Do zespołu dołącza Jacek Hałas (fortepian, głos), powstają programy koncertowe; "Domator", "Muzyka Potrzebna", "Prosimy Nie Powtarzać", "W Oczekiwaniu Na To Samo", "Prawo Ciążenia", "Wybór". Każdy koncert z osobną tematyką i scenografią. Koncerty mają charakter teatralny; czarna scena, nad muzykami wisi "robocza" żarówka, a utworom muzycznym towarzyszy prezentacja obrazów lub ilustracji autorstwa Karpińskiego i Łakomego.
Od roku 1985 grupa działa w składzie; Andrzej Karpiński, Arnold Dąbrowski (fortepian, syntezator, głos), Paweł Paluch (fagot). Powstaje projekt "W Górę Rzeki". Zespół wydaje w Anglii LP „Up the River” (Recommended Records) a w kraju LP "Reportaż" (Tonpress). Koncertuje w Polsce z Skeleton Crew (Fred Frith, Tom Cora) a także na warszawskim festiwalu Marchewka `87 obok wykonawców; David Thomas, Chris Cutler, The Wooden Birds, Minimal Compact, The Ex, Test Dept., Kempec Dolores, Pociąg Towarowy, Radio Warszawa. Muzyka Reportażu ukazuje się na płytach i kasetach niezależnych wydawnictw z Polski, USA, Belgii, Francji i Włoch. Promocją grupy zajmuje się >> Henryk Palczewski z ARS2 oraz >> Chris Cutler z Recommended Records. Reportaż uczestniczy w sesjach nagraniowych >> Lecha Jankowskiego do filmów braci Quay. Współpracuje z reżyserem Waldemarem Modestowiczem. Trafia do radia, teatru i filmu.
W latach 2002/2004 REPORTAŻ, to muzyczny „teatr jednego aktora”. Powstają solowe programy koncertowe i dwie płyty: „Gulasz z Serc” i „Muzyka do Tańca”. Druga, w części, pochodzi ze spektaklu dla Polskiego Teatru Tańca. Płyty trafiają do znanych wydawnictw: Cuneiform Records (USA), Recommended Records (GB). Karpiński gra jednocześnie na zestawie łączącym perkusję z mini klawiaturami. Oprócz sarkastycznego przekazu treści, celem jest także osiągnięcie wysokiej jakości dźwięku podczas koncertów. Karpiński unika typowych nagrań studyjnych, skupia się na muzyce "na żywo". Jak twierdzi; "za dużo lat tworzę zmanipulowane, fikcyjne obrazy aby teraz robić to samo z dźwiękiem".
Lata 2004/2005 wypełniły koncerty z kontrabasistą Bogdanem Mizerskim - projekt "Pogady". W latach 2005/2010 Karpiński improwizuje z pianistą Witoldem Oleszakiem w projektach "Bezsensory"oraz "Emotikony i Piktogramy". Ukazuje się płyta "Bezsensory" (ARS2), a na zaproszenie grupy Faust koncertuje na >> Avantgarde Festival w Schiphorst. W 2005r. Guigou Chenevier zaprasza Karpińskiego z nowym projektem do międzynarodowej współpracy. Wraz z gitarzystą Nicolasem Chatenoud powstaje projekt >> Pogofonic na festiwal >> Gare Aux Oreilles !`2007 w Avignon.
Od 2010r. Karpiński eksperymentuje z perkusją i głosem. W drodze redukcji instrumentarium i upraszczania środków wykonawczych powstał w 2013r. projekt "Głos z Wielkopolski, czyli Domowy Wyrób Kiełbas". Gościem specjalnym jest Marzena Karpińska (melodeklamacje). I tak po 30 latach działalności zespołu skład Reportażu niemal powrócił do punktu wyjścia :)
Reportaż – polska grupa muzyczna grająca zaangażowaną społecznie muzykę eksperymentalną i improwizowaną zaliczaną do rocka awangardowego.
Grupa powstała w 1982 r. po rozwiązaniu punk rockowej grupy Sten i nowofalowej grupy Socrealizm w Poznańskim Liceum Sztuk Plastycznych. Andrzej Karpiński – założyciel grupy, plastyk, perkusista, pianista jest autorem tekstów i większości kompozycji.
Atmosferę koncertów tworzyła scenografia, ręcznie malowane obrazy i monologi. Teksty skupiały się na relacjach społecznych, polityce i stanowiły podstawę projektu. Muzyka była przestrzenią do reporterskiego przekazu. W latach 80. XX w., muzyka Reportażu została wydana na wielu kasetach i płytach niezależnych wydawnictw z Polski, USA, Belgii, Francji i Włoch m.in. płyta długogrająca Up the River (Recommended Records 1988), Reportaż Tonpress, 1987).
Promocją grupy zajmował się Henryk Palczewski[1], Chris Cutler i Guigou Chenevier. Reportaż współpracował z najpoważniejszymi wydawnictwami niezależnej sceny rockowej (ReR Megacorp, Cuneiform Records, Inoui Productions, ARS2), koncertował na wielu festiwalach (np. Marchewka'87) obok znanych artystów (The Wooden Birds, David Thomas, Chris Cutler, The Ex, Test Dept, Minimal Compact, Kempec Dolores, Radio Warszawa, Pociąg Towarowy). W 1985 r. zespół odbył trasę koncertową ze Skeleton Crew (Fred Frith, Tom Cora).
Grupa uczestniczyła w sesjach nagraniowych muzyki Lecha Jankowskiego do filmów braci Quay (np. Instytut Benjamenta), współpracowała z Polskim Radiem (muzyka dla teatru, słuchowisk i reportaży radiowych).
Od 2002 r. Andrzej Karpiński kontynuował działalność zespołu jako Reportaż solo'. Nagrał i wydał swoje reportaże na płytach CD: Gulasz z Serc i Muzyka do Tańca (materiał dla Polskiego Teatru Tańca 2003). Projekty te prezentował na festiwalach muzycznych, teatralnych i filmowych (Malta, Era Nowe Horyzonty, Zdaerzenia 2003/2004).
Prowadził serię 20. koncertów na puszkach po farbach (Automechanika, Frankfurt nad Menem, 2004) a z francuskim gitarzystą Nicolasem Chatenoud założył w 2005 r. duet Pogofonic, z którym koncertował w kraju i za granicą (m.in. na Gare aux Oreilles w Avignon/Coustellet, 2007).
Od 2004 r. Reportaż stanowił duet Andrzeja Karpińskiego z najpierw kontrabasistą Bogdanem Mizerskim a potem z pianistą i operatorem urządzeń analogowych Witoldem Oleszakiem, z którym nagrał płytę CD Bezsensory (ARS2, 2005). Duet koncertował też z wirtuozem liry korbowej Pascalem Lefeuvre (2004), Fredem Frithem (2006) i z Chrisem Cutlerem (2008).
W 2010 r. skład zespołu powrócił niemal do punktu wyjścia. W duecie z Marzeną Karpińską Reportaż rozpoczął serię eksperymentów na słowo, głos i perkusję.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Reporta%C5%BC_%28zesp%C3%B3%C5%82_muzyczny%29
wiecej informacji:
tel. 601970679
www.effata.of.pl
„GŁOS Z WIELKOPOLSKI czyli DOMOWY WYRÓB KIEŁBAS”
(Marzena Karpińska – głos, Andrzej Karpiński – perkusja, mini syntezator, głos)
(czas trwania ok. 80 minut)
skrót koncertu (15 minut):
https://www.youtube.com/watch?v=d-JlEMHCukU&list=PL78vOAM11Ua1f-vtzXEZdkhs1kkZepE57
pełne informacje o zespole Reportaż:
www.reportaz.com
lub
http://pl.wikipedia.org/wiki/Reporta%C5%BC_(zesp%C3%B3%C5%82_muzyczny)
lub
https://www.facebook.com/karpinskireportaz
„GŁOS Z WIELKOPOLSKI czyli DOMOWY WYRÓB KIEŁBAS” jest nowym projektem muzycznym zespołu REPORTAŻ. Polega na uzyskaniu równowagi między formą a treścią jak najprostszymi środkami. Celem jest połączenie słowa z dźwiękiem w kierunku stworzenia bardziej słuchowiska muzycznego niż koncertu. Projekt zawiera autorskie teksty współczesne i utwory aranżowane, wkomponowane między teksty historyczne i muzykę improwizowaną. Środkiem wykonawczym są wyłącznie głos i perkusja, czasami przetwarzane elektronicznie. W projekcie wykorzystano cytaty z Encyklopedii Staropolskiej, opracowanej przez Aleksandra Brücknera, wydanej w 1937 roku przez Dom Wydawniczy TEM (Trzaska, Evert i Michalski), reprint Wydawnictwo Naukowe PWN 1991r.
Głównym osiągnięciem, według autorów projektu, jest utworzenie w warstwie tekstowej portretu Wielkopolaka, wcale nie odbiegającego cechami osobowości i obyczajów od dzisiejszego Wielkopolanina. Natomiast w warstwie technicznej, osiągnięciem są nie możliwe do odróżnienia dźwięki grane na żywo, nagrywane i odtwarzane. Dodatkową satysfakcję daje przygotowanie projektu bez pieniędzy jakichkolwiek osób, firm lub instytucji.
Projekt jest ucieczką od wszelkich, muzycznych wzorców umożliwiających porównanie. Również ucieczką od własnych, wcześniej tworzonych rozwiązań. Po ostatnich latach tworzenia przez REPORTAŻ muzyki totalnie improwizowanej, trzasków, szelestów, a nawet totalnej destrukcji, program jest ulgą na uszy dla duszy. Projekt ma być niejako kontestacją - kontestacji, odpoczynkiem, wyciszeniem, powrotem z dalekiej podróży. Z okazji 30 lat działalności zespołu REPORTAŻ, w projekcie wykorzystano trzy, stare utwory z lat 1983 / 1985, ale jakże aktualne w dzisiejszej rzeczywistości. Są także, jak na reporterów przystało, nowe kompozycje, odnoszące się do obecnych wydarzeń. Zespół obecnie występuje w niemal wyjściowym składzie: Marzena Karpińska i Andrzej Karpiński. Do składu początkowego z 1982r. brakuje tylko współtwórcy zespołu – basisty Piotra Łakomego.
Główne założenia projektu:
na NIE:
- nie angażować w projekt innych wykonawców
- nie odnosić się do prymitywnych mediów
- nie szokować wyglądem lub zachowaniem
- nie atakować kościoła
- nie używać wulgaryzmów
- nie grać na przedmiotach
- nie grać rękami na perkusji
- nie niszczyć instrumentów muzycznych
- nie używać innych pałek niż dwie drewniane
- nie kłaść przedmiotów na naciągi
- nia zadziwiać na siłę słuchaczy
- nie grać na innych instrumentach niż perkusja (wyjątek – mini syntezator)
- nie zapętlać innych dźwięków niż głos i perkusja
- nie używać wyświetlanych obrazów podczas koncertu
- nie budować artyzmu i wagi projektu ponad to co zostało wykonane
- nie wzbogać materiału w studio bardziej, niż jest wykonalny na scenie
- nie dziwić się gdy nikt nie pyta dlaczego ..... Domowy Wyrób Kiełbas?
na TAK:
- grać tylko w duecie
- skupić się tylko na temacie projektu
- improwizować tylko w trakcie czytania tekstów
- angażować się społecznie lub politycznie tylko w kulminacjach
- grać na tradycyjnym, minimalnym zestawie perkusyjnym tradycyjnymi pałkami
- używać tradycyjnego nagłośnienia
- głos i perkusję lekko modyfikować elektronicznie w celu nadania spójności
- do modyfikacji używać loopera
- tworzyć loopy w czasie rzeczywistym wyłącznie z instrumentów dostępnych na scenie
- mini syntezator używać ozdobnie, a nie konstrukcyjnie
- na pytanie: dlaczego... Domowy Wyrób Kiełbas, odpowiadać tylko wtajemniczonym
PROGRAM:
1 część (ok. 15 minut)
muzyka improwizowana + tekst czytany
tom 1 / str. 46 hasło Artysta
ARTYSTA, muzyk, malarz, rzeźbiarz, architekt (zwany stale mularzem), dorabiał się znaczenia i zasobności w wiekach średnich, oparty o cech, śród innych mieszczan. W 16-18 wieku przy pogardzie wszystkiego, co miejskie, co przemysłem, robotą ręczną zatrącało, pogardzie zaczerpniętej z klasyków i ich na rzemiosła poglądu, mowy o artystach nie było. Wystarczy spojrzeć, jak Górnicki wiele artystycznych rzeczy od dworzanina usuwa, jakie mu Włoch przypisywał. W rachunkach wydatków zasadniczo nie wymienia się nazwiska artysty, zaznacza się tylko wypłatę " panu architektowi" i "stiukatorowi", "piktorowi" ; nawet przy dziełach, których wartość współcześnie wysoko ceniono, nie wymieniono nazwiska ich twórców. Świat szlachecki miał od tego Niemców i Włochów, żeby mu za jego pieniądze pałac wystawili, rzeźbami fasadę upstrzyli, w ogrodzie posągów nastawiali, w komnatach sufity obmalowali, żeby mu almarie, skrzynie, pulpity do izby wstawili, kaflami piec wyłożyli itd. Sam się na tym nie znał ani w tym smakował; płacił jedną robotę drożej niż drugą. W obrazie pytał tylko: co to, nigdy: jak to; obraz miał nasuwać myśl pobożną, a czasem w sali jadalnej i postaci nagie uprzyjemniały pobyt. Wychodził z zasady ( wskazówki Jakóba Sobieskiego dla synów ), po co się szlachcicowi muzyki uczyć, kiedy ma dosyć pieniędzy, żeby mu inni, co z tego żyją, przygrywali. Dalej było zasadą nie ubiegać się o żadną doskonałość, byle jak na luteńce sobie przygrywać; o artyzm nikt nie pytał, więc i artysty nie uznawał. Wiedział, że jeden lepiej gra niż drugi, że po Bekwarku lutni nie godzi się tykać, ale o doskonaleniu się muzyki świeckiej u nas głucho; kościelna tylko miała swoje tradycje i tę za przykładem głównie włoskim pielęgnowano. Utalentowanego Polaka za granicą raczej ceniono niż w kraju. Wszędzie zastępowali obcy, Włosi lub Niemcy, drogę; ich sprowadzano, co było nieskończenie łatwiej i wygodniej, niż starać się, by w kraju coś podobnego powstało. Jakże wyjątkowo znajdzie się u nas choćby kompilacja muzyczna czy malarska! Tej miary rzeźbiarz, co Jan z Urzędowa (zm. ok. 1583) nazwany na nagrobku "Praksytelesem polskim", należy do najrzadszych zjawisk. Zamiast artyzmu i artysty był cech i majster cechowy. Sobieski otaczał się tylko malarzami obcymi; jemu dziwimy sie więcej niż Francuzce Marysieńce. Kultury artystycznej nie było, proste ławy wschodnie zarzucano dywanami, ściany obijano szpalerami, na obrazy, na bibeloty miejsca nie było; biżuterie albo noszono, albo w skarbcu od przypadku chowano. Nie sprzyjał temperament narodowy rozwojowi narodowej sztuki; od tego byli obcy najmici, aby co modne czy potrzebne od nich za zapłatą otrzymać. Szlachcic czuł się zrodzony do polityki i towarzystwa, sztuki polecał innym. Dopiero za St. Augusta pojawia się arystokrata, który nie uważa za ubliżające dla swego stanu zajmować się architekturą: August Moszyński, który projektuje kościoły ( w Mikulińcach, Dominikański w Tarnopolu ) i pałace. Pozycję społeczną artysty ocenił u nas dopiero wiek 19.
kompozycja pt.:
Polskie Bzy
bez radny
bez domny
bez pieczny
bez wonny
bez zwykły
bez cenny
beztroski
beeeezzz…
bez barwny
bezbarwny
bez duszny
bezduszny
bez świeży
bezczelny
bezbożny
beeeezzz…
bez limitu
bez litości
ośmieszanie
polskich gości,
beznadziejny
bez celowy
zamach
międzynarodowy
2 część (ok. 15 minut)
muzyka improwizowana + tekst czytany
tom 2 / str. 886 hasło Wielkopolska
WIELKOPOLSKA, to zarodek państwa i narodu polskiego, bo jej włodycy-książęta, od praojca chłopka Piastami zwani, podbili ziemie graniczne, oprócz Zachodu i Północy. Gdy miano Polski, Polan, całe państwo oznaczało, ją nazywano wielką, właściwie pierwotną, prastarą, chociaż Małopolska ją co najmniej dwukrotnie rozmiarami przewyższała. W przewrocie po r. 1035 zapewne wiele ucierpiała, bo odnowa państwa wyszła od Krakowa; Poznań i Gniezno zaczęły ustępować przed Krakowem już znacznie za Krzywoustego, który seniorat z Krakowem połączył. Wystawiona na najsilniejszy kontakt z Niemcami Zachodu Śląska, przewyższała kulturą inne dzielnice i dlatego jej przysądzono wytworzenie polskiego języka literackiego, tym bardziej że nie znała mazurzenia, cechy wybitnej wszystkich innych dzielnic a obcej językowi kulturalnemu. Mimo większej kultury produkcyjnością się później już nie odznaczała; w cień ją zasunęli i panowie małopolscy, i literatura małopolska. Kraj – jedna wielka równina, bagnisty nad Obrą i Notecią, wyrobił kilka grup mniejszych: Pałuki w Wągrowieckiem i i. Własność bardzo rozdrobniona fortun magnackich nie znała, chociaż Ostrorogowie, Górkowie, Kościeleccy, Tomiccy, Leszczyńscy, Opalińscy urzędami i godnościami (więcej niż majątkami) słynęli. Wielkopolski tryb życia był skromniejszy, nie znał wielkich warchołów (Stadnickich, Potockich, Radziwiłłów i i.); mieszczaństwo co prawda upadło jak wszędzie indziej (Poznań bogaty zszedł na ruinę), ale chłop wielkopolski oblicz ludzkiego, ani on, ani wieś jego nie stracili; mimo silnej kolonizacji niemieckiej, prowadzonej przez panów i duchowieństwo (magistrat poznański „Bambrów” w swoich 6 wsiach osadził r. 1729), życie tradycyjne szlachty i ludu nie zamarło, a mieszczaństwo rychlej się polszczyło niż np. krakowskie. Niwy kujawskie były bogatsze, ale stosunki nie inne; od Kujaw wybiegały gałęzie na północ, aż do Warmii i Chełmna, i skolonizowały kraj niegdyś pruski a na Kociewiu i śród Borowiaków spowodowały przewagę polszczyzny nad kaszubszczyzną.
kompozycja pt.:
Płynnie
płynnie
kwitnie kwiat jabłoni
W rynnie
kwitnie kwiat jabłoni
aaa…
nuty
wykraczają piękne
buty
wykraczają piękne
aaa…
sztukę
sponsorują często
głupie
sponsorują często
aaa…
z głębi
słychać coraz większe
dźwięki
słychać coraz lepsze
aaa…
państwo
dawno już przejęło
draństwo
dawno już przejęło
aaa…
a…
3 część (ok. 15 minut)
muzyka improwizowana + tekst czytany
tom 1 / str. 562 hasło Kary
KARY były dawnym trybem europejskim surowe, czy to w celu odstraszania, czy wedle dawniejszego zapatrywania jako zemsta za zbrodnię. Niejedna utrzymywała się przez wieki niezmieniona, np. kara rozsiekania członków za zdradę państwa, którą obciążono i św. Stanisława, tak że według legendy orły strzegły całości członków. W roku 1145 Piotra Własta oślepiono i wygnano; Zbigniew, brat Krzywoustego, przypłacił oślepienie śmiercią. Później wysadzano się po prostu na stopniowanie mąk przedśmiertnych, na okazałość procedury okrutnej, jak najjawniejszej, np. na rynku pod pręgierzem. Srożono się szczególnie na Żydach obwinionych o mord rytualny; tylko przyjęcie chrześcijaństwa ochraniało od mąk. Zadowalano się ścięciem; kary wykonywano nawet na trupie. R. 1761 powiesił się np. skazany o to rabin, mimo to „trup przez kata u końskiego ogona uwiązany, wleczony przez miasto i na stosie spalony, a popiół na wiatr wyrzucono”. Jeżeli skazany zbiegł, palono albo wieszano portret jego a choćby kartkę z imieniem przybijano na szubienicy;
Przywieszano porąbane członki na szubienicy przy gościńcu i każdy wjeżdżając do miasta mijał „cierpięgę” taką; zauważono, że to tylko wstrętne, ale nie skuteczne. Piekarskiego za zamach na Zygmunta 3 obwożono po Warszawie, szarpiąc ciało rozżarzonymi szczypcami, spalono i obcięto obie ręce, rozszarpano końmi i spalono zwłoki, a popiół rozrzucono. Równie okrutny był wyrok na Żydów żytomierskich (o mord rytualny r. 1753) ; kat prowadził ich od rynku i pręgierza pod szubienicę, obie ręce po łokcie okręciwszy konopiami, oblawszy smołą i zapaliwszy ; pod szubienicą darł z każdego po trzy pasy, żywcem ćwiartował, głowy na pale wbijał i ćwierci porozwieszał. Taki bywał los skazańców męskich: darcie pasów i szczypanie żarzącymi się obcęgami było ogólne i na to widowisko zbiegały się tłumy, a uczniów ze szkoły na taki dzień uwalniano; kobiety zazwyczaj topiono, czarownice tylko na stosach płonęły. Dla ojcobójców i dzieciobójczyń przepisywał „ Statut litewski”: po rynku wożąc kleszczami ciało targać, a potem miech skórzany, wsadziwszy do niego psa, kura, węża, kotkę, zaszyć i gdzie najgłębiej utopić.
kompozycja pt.:
Obrzęd
Nastąpi rozczepienie ciał,
niektórych,
tych co się narażą,
tych co się narażą.
Nastąpi rozłączenie par,
niektórych,
tych co się narażą,
tych co się narażą.
4 część (ok. 15 minut)
muzyka improwizowana + tekst czytany
tom 2 / str. 747 hasło Turyści
TURYŚCI. Od 16 w. nikt tyle po Europie nie podróżował co Polacy, nikt mniej niż oni o tym nie pisał, nikomu innemu też nie wychodziły podróże tak na złe. Przed 16 w. był Polak domatorem jak Rej, mili za granicę nie wyglądał i w kraju nie na dyszlu mieszkał. Jeździli duchowni, w poselstwach stale, mnisi na kapituły zakonne, odbywane we Francji czy Włoszech; księża dla studiów do Padwy i Bolonii, rzadziej do Pragi i Paryża. Z upadkiem reformacji ustały pielgrzymki do Niemiec i Holandii; nie zastąpiły Lipsiusa armady hiszpańskie ani obozy Spinoli; sztuka i tak Polaków nie wabiła nigdy. Najfatalniej wpływał Paryż sam; gdy młodzi Opalińscy w Paryżu o akademię pytali, zaprowadzono ich do ujeżdżalni; tam rujnowały studentów już wtedy pojedynki i bijatyki, kobiety i karty, biesiady i stroje; wydrwigrosze i lichwiarze rzucali się na ten łatwy połów. Tak odmieniały się drogi, i cele podróżników 16 a 17 wieku. Już Górnicki wyrzucał kult języka obcego a gardzenie własnym po przyjeździe zza granicy. Ale do stroju cudzoziemskiego nawykano i w domu; tak szydził Zbylitowski już r. 1600, że w licznym zebraniu towarzyskim żadnej Polki nie obaczył: „jedna siedzi w szacie z weneckiej dziedziny, druga z hiszpańskiej, ta podobno Francuzka, ta zaś niderlandzki ubiór na sobie nosi, czyli to florencki”. O zalewie niemieckim począwszy od 13 w. nie należałoby tu wspominać. Od 15 w. coraz więcej kupców obcych, to włoskich to ormiańskich, a od 16 w. przybywali coraz liczniej i Szkoci. Zaciągi cudzoziemskie od 15 w., czeskie, niemieckie, husarskie i węgierskie zapełniały roty polskie. 18 w. doznał najznaczniejszego przypływu obcych rzemieślników, których nowa Warszawa nęciła; teatry francuski, włoski, niemiecki prosperowały lepiej niż polski; zjawiali się już od dawna lekarze, wielu Włochów między nimi, dzięki wysokiemu poziomowi medycyny włoskiej, a najwięcej Niemców. Przeprawy bywały niemożliwe na błotnistym Polesiu: trzeba było czekać zimy i mrozów; ale i poza Polesiem bywały drogi haniebne, a karety miewały liczną służbę i zaprzęg bynajmniej nie dla parady, lecz do podtrzymywania albo wydobywania wozu z błota; a czasem i kilkanaście koni nie podołało tej pracy. Haniebnym drogom odpowiadały godnie haniebne zajazdy, tj. karczmy, już od 17 w. wyłącznie w rękach żydowskich; wobec niewielkiego ruchu służyła karczma potrzebom lokalnym, tj. chłopom, a więc głównie niedzielnej zabawie z muzyką i tańcami; było co pić, choćby najhaniebniejszej jakości, nie było co jeść ani gdzie spać, był zajazd dla koni a izba niby dla podróżnych o woni nieznośnej i robactwie dokuczliwym. Więc należało z sobą wozić zapasy żywności i pościel, która w wozie za siedzenie (niewygodne) służyła. Lubomirski Stanisław na pięć dni rozkładał swój tabor, w pierwszy wyruszała milicja, w drugi stajnia, w trzeci muzyka, w czwarty myślistwo, w piąty on sam z okazałym dworem; Konstanty Ostrogski wiózł z sobą nawet na niewielką odległość samego kredensu trzy tuziny złocistych półmisków; podróż ks. Michała Radziwiłła do Wiednia i Włoch r. 1674 pochłonęła subsydia papieskie, kosztowała 744.000 zł, na zastawy otrzymano 200.000 zł. A tak samo było i w 18 w. : podróż Szczęsnego Potockiego z Tulczyna do Lubomla r. 1792 kosztowała 372.000 zł; podróż ks. A. Czartoryskiego z Puław na Wołyń odbywała się w 400 koni i 14 wielbłądów. Wielbłądy nadpływały do Polski po wyprawie wiedeńskiej ( z Murzynami ), i Potoccy i Czartoryscy sprowadzali coraz nowe, ale zwierzęta w zimie „nudziły” się i ginęły. Laboureur nazywa Polaków „ les plus grands voyageurs de l’Europe.
kompozycja pt.:
I NIC
rozwlekanie
przekładanie
ciągłe czasu marnowanie
przecinanie
rozkręcanie
fortepianów marnowanie
Jednak to błąd wyjeżdżać stąd!
Jednak to błąd opuszczać dom!
rozpuszczanie
pomniejszanie
wciąż jakości obniżanie
promowanie
lansowanie
konfidentów nagradzanie
Jednak to błąd wyjeżdżać stąd!
Jednak to błąd opuszczać dom!
przekręcanie
zaprzeczanie
ciągłe prawa omijanie
oskarżanie
znieczulanie
to narodu zanikanie
Jednak to błąd wyjeżdżać stąd!
Jednak to błąd opuszczać dom!
5 część (ok. 15 minut)
muzyka improwizowana + tekst czytany
tom 2 / str. 202 hasło Polacy
POLACY ( Poloni) oznaczają naród dopiero od drugiej połowy 10 w. „Polanie” jeszcze w 15 w. nazywają się w strofach dodatkowych do Bogurodzicy ale już ustępowali przed nową krótszą formą : POLAK. Obie nazwy oznaczały pierwotnie tylko późniejszego Wielkopolaka, tj. mieszkańca pól nadwarciańskich. Naród polski (Polska) powstał, jak inne europejskie, ze skrzyżowania kilku ras. Dawna Polska jednakże podobnego pytania nie znała, wierzyła samym oczom, np. co do wzrostu: małym był Jan Tarnowski, małym ostatni Tęczyński, co do cery jasnej, czy ciemnej itp., lecz żadnych z tego antropologia współczesna nie wyciągała wniosków. W długim współżyciu, uwarunkowanym jednolitym językiem i obyczajem, wiarą, ustrojem państwowym, położeniem na uboczu – Polski, dalekiej od Rzymu jak od Bizancjum, wyrobiły cechy wspólne, odróżniające Polaka od Litwina i Rusina, z którymi go ustrój państwowy od połowy 16 w. połączył, a najbardziej od Niemca, który od 13 w. napierał od zachodu na Śląsk, Wielką i Małąpolskę a od północy na Wielkopolskę, Kujawy i tychże kolonię, ziemię głównie chełmińską ( tak niegramatycznie zwaną chełmską). Bliższy zachodowi wiarą i ustrojem wyróżniał się Polak ogładą od po bizantyńsku kostniejącego Rusina, żywością od ciężkiego i upartego Litwina, ruchliwością, zapalnością, marzycielstwem od powolnego a metodycznego Niemca, który Polaka pracowitością i oszczędnością przewyższał. Sangwinik, pocieszał się stałym „jakoś to będzie”, bywał i po szkodzie niemądry; gotowy do ofiar i poświęcenia, ale niewytrwały w niczym, chyba w gorącym przywiązaniu do ziemi, wiary i obyczaju, więc mimo wszelkiej płochości miłośnik i obrońca przeszłości; więc obojętny na widoczne niedomagania, puszczał przestrogi mimo uszu; nieprzedsiębiorczy, dał sobie wydrzeć udział w opanowaniu morza, chociaż posiadł wybrzeże morskie, a dał Tatarom przewodzić na Podolu i Ukrainie, czego by Moskwa, choć tępa, niezniosła. Ciekawy, pojętny, łatwo sobie przywłaszczał obce zdobycze, nie siląc się na własne, nie ubiegając się nigdy o istotne pierwszeństwo, niedbały o postępy, ulepszenia, reformy (nawet sochę ze Wschodu otrzymał, a pługa i trójpolówki od Niemców się uczył) ; wrodzonych zdolności ( większych niż np. u Czechów albo Moskwy) nie udoskonalił. Zdawał pracę na obcych; budownictwo (oprócz drewnianego), rzeźbiarstwo, malarstwo przez całe średniowiecze, odrodzenie i barok przeważnie albo wyłącznie obcymi u niego stało, sam się nad przeciętną cechowość z jej „majstersztukami” nie wznosił. W jedynej muzyce tworzył samoistnie, chociaż i tutaj doskonałości przed 19 w. nie dopiął. Podobnie było w nauce i literaturze; po wawrzyny nie sięgał, talentu nie pielęgnował z małymi wyjątkami.
kompozycja pt.:
Reportaż
Słyszycie te świerszcze?
Cykają,
jak gdyby nic się nie stało.
Obojętne im jest skąd jestem,
a jednak pytają o pochodzenie.
Czasem powiem coś do widzenia,
a czasem coś do nich...
Już nie ma gołębi
na Placu Wolności
cienie krzyży
sięgają tu z litości...
WARUNKI TECHNICZNE:
Większość warunków technicznych jest do uzgodnienia. Zespół może wykonać koncert na małych scenach klubowych lub dużych, festiwalowych. Muzycy sami się miksują i nagłaśniają. Zespół ma własne instrumentarium, okablowanie i omikrofonowanie. Na małą scenę zespół ma własne oświetlenie. Potrzebne jest jednak nagłośnienie adekwatne do pomieszczenia wraz z odsłuchem i korektorem. W przypadku większej sceny współpraca z reżyserem dźwięku (oświetlenie stałe).
SCENA – minimum prostokąt szer. 3m x głębokość 2m, x wys. 2m, mile widziane czarne, białe lub jednorodne, neutralne tło, na większej scenie błękitno/fioletowe oświetlenie stałe.
CZAS – montaż zespołu na scenie ok. 2 godziny, próba dźwięku/korekty ok. 1 godziny, brak czynności przed występem ok. 1 godziny, czas trwania koncertu można nieznacznie modyfikować w zależności od planu organizatora, czas demontażu sprzętu wraz z załadunkiem do samochodu ok. 1 godziny.
AKOMODACJA – po koncercie nocleg dla 2 osób i parking strzeżony dla samochodu ze sprzętem.
PIENIĄDZE – zespół podróżuje własnym samochodem ze sprzętem, zapłata obejmuje koszt transportu i występu (wszystko do uzgodnienia przez telefon 601 763 672 lub mail:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.
). Za koncert i resztę możemy wystawić fakturę VAT.
…
Wybrane recenzje z premiery projektu:
portal muzyka.pl:
"Raport z rzeczywistości - Reportaż w Nowej Gazowni, Poznań (22.02.14 r.)" - autor Tomasz Nowak.
"Każdy reportaż jest jeden, niepowtarzalny, niesie inną treść" – stwierdziła na wstępie do sobotniego występu Marzena Karpińska. I faktycznie, przybyli na koncert Reportażu stali się świadkami osobliwego dźwiękowo-tekstowego misterium, który już samą odwagą, niezbicie dowiódł muzycznej niepowtarzalności. Tego, że muzyczny eksperyment to niekoniecznie powódź chaosu, a umiejętność, sztuka panowania nad dźwiękiem.
Występ ten stanowił esencję Reportażu – tego z początków istnienia i tego, czym jest znów od niedawna, odkąd stał się duetem małżeństwa Karpińskich. Jego "eksperymenty na słowo, głos i perkusję" wyrastają wprost z pnia twórczości pionierów elektroniki, takich jak Karlheinz Stockhausen. I idąc dalej tworzą obecnie przedziwną historyczno-muzyczną glosę do rzeczywistości – ot, reportaż. Sprowadzony do sedna bardzo oszczędnym oświetleniem i minimalistyczną scenografią.
Półtoragodzinny występ tworzy pięć kompozycji – nowych i rearanżowanych z najwcześniejszego okresu twórczości zespołu. Całość jest wyprawą w epokę minioną, a właściwie w naszym kraju nigdy nie byłą – psychodelii przełomu lat 60. i 70. I to nie wydaniu anglosaskim, ale bardziej krautrockowym. Wielowarstwowe kompozycje z nakładanych na siebie, zgrywanych i zapętlonych na bieżąco wokaliz, czasem pojedynczych słów, a czasem zaśpiewów budują niezwykła progresję. Wspomagają ją przestrzenne tła, liczne przetworzenia, a wreszcie mówiąca różnymi językami perkusja Andrzeja Karpińskiego.
Wstęp do kolejnych odcinków tych muzyczno-wokalnych medytacji stanowiły teksty czytane przez Marzenę Karpińską. Zaczerpnięte z "Encyklopedii Staropolskiej" Aleksandra Brücknera z 1937 r. dobrane zostały pod tytuł koncertu: "Głos z Wielkopolski, czyli Domowy Wyrób Kiełbas". Za ich pośrednictwem, podążając za obserwacjami autorów tej słynnej publikacji, duet buduje portret Wielkopolski i Wielkopolanina na przestrzeni wieków. I choć Reportaż to formacja na wskroś poznańska, nie jest to bynajmniej portret przychylny
A puentę czytanych przez Marzenę fragmentów stanowią wyśpiewywane z niemal punkowym zacięciem przez Andrzeja krótkie i tym samym jeszcze bardziej dosadne komentarze.
"Reportaż koncertuje rzadko" – poinformowała jeszcze na wstępie Karpińska. Dopiero jednak na końcu stało się jasne, iż rzeczywiście uczestniczyło się w wydarzeniu niezwykłym. Że to naprawdę okazja. Nie tylko dlatego, iż zespół faktycznie pojawia się na scenie sporadyczne, a przez zmiany składu zobaczyć go dwukrotnie w tym samym zestawieniu praktycznie nie sposób. Ale również dlatego, że rzadko kto już ma odwagę występować z tak otwarcie eksperymentalnym programem, idącym pod prąd modom i – powiedzmy szczerze – kierowanym do umiejących to docenić. Wszystkich, bo nie tylko wyrobionych koneserów.
Tomek Nowak - muzyka.pl
portal kultura.poznan.pl:
http://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news.html?co=print&id=68058&instance=1200&lang=&parent=&category=2&
„Domowy wyrób kiełbas w Pawilonie Nowej Gazowni” – autor Tomasz Janas
"Głos z Wielkopolski czyli domowy wyrób kiełbas" - pod tym barwnym tytułem kryje się najnowszy projekt poznańskiego zespołu Reportaż, legendy krajowej, około rockowej awangardy. Zespół wystąpi w sobotę w Pawilonie Nowej Gazowni.
"Od szesnastego wieku nikt tyle po Europie nie podróżował co Polacy, nikt mniej niż oni o tym nie pisał, nikomu innemu też nie wychodziły podróże tak na złe" - informowała Encyklopedia Staropolska, opracowana przez Aleksandra Brücknera, wydana w 1937 roku. W innym jej miejscu przeczytamy, że Wielkopolska "przewyższała kulturą inne dzielnice i dlatego jej przysądzono wytworzenie polskiego języka literackiego, tym bardziej, że nie znała mazurzenia, cechy wybitnej wszystkich innych dzielnic a obcej językowi kulturalnemu". To właśnie wspomniana Encyklopedia stała się jedną z głównych inspiracji dla powstania najnowszego projektu muzycznego, koncertu - spektaklu zespołu Reportaż, którego posłuchamy w najbliższą sobotę.
Artystyczna ucieczka
Ramy wspomnianego programu tworzą zarówno starannie dobrane cytaty ze wspomnianego wydawnictwa, jak i autorskie teksty lidera przedsięwzięcia - Andrzeja Karpińskiego. Twórcy "Domowego wyrobu kiełbas" uważają, że ich najważniejszym osiągnięciem jest, w oparciu o wspomniane źródła, "utworzenie w warstwie tekstowej portretu Wielkopolaka, wcale nie odbiegającego cechami osobowości i obyczajów od dzisiejszego Wielkopolanina". Członkowie Reportażu podkreślają też, że ich najnowszy projekt jest próbą artystycznej ucieczki od jakichkolwiek muzycznych wzorców, również od własnej wcześniejszej estetyki. Ma być zatem "ulgą na uszy dla duszy" oraz "odpoczynkiem, wyciszeniem, powrotem z dalekiej podróży". Satysfakcje przynosi muzykom zespołu fakt, że projekt został przygotowany "bez pieniędzy jakichkolwiek osób, firm lub instytucji". A aktualny skład zespołu tworzą: Marzena Karpińska - głos oraz Andrzej Karpiński - perkusja, głos.
Od Wawrzynka przez Marchewkę
Reportaż zadebiutował w poznańskim klubie Wawrzynek w listopadzie 1982 r. Ogólnopolska publiczność poznała jego twórczość m.in. dzięki występom na legendarnych - i już wówczas kultowych - imprezach, takich jak toruński Festiwal Zespołów Nowofalowych czy warszawska Marchewka. Sławę czołowego przedstawiciela off-rockowej sceny ugruntował też jedyny krajowy analogowy album grupy - "Reportaż". Na tej płycie w składzie zespołu zagrali: Andrzej Karpiński - perkusja, teksty, śpiew, Piotr Łakomy - gitara basowa, śpiew, Arnold Dąbrowski - fortepian, organy, śpiew, Paweł Paluch - fagot, flety, cymbały, śpiew. Członkami i współpracownikami zespołu byli w ciągu jego dziejów cenieni na wielu różnych scenach artyści - m.in. Jacek Hałas, Cezary Ostrowski, a także Marzena Kaczmarek, Andrzej Łakomy, Krzysztof Fajfer.
Gulasz i... do tańca
Reportaż pozostał aktywny także w XXI wieku. W roku 2003 Karpiński, działając solo, wydał dwa świetne albumy: "Muzyka do tańca" i "Gulasz z serc". Pierwszy zawierał obszerne fragmenty muzyki napisanej dla Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu, drugi zyskał wówczas również pasjonującą formę koncertową. Kilka lat później artysta połączył siły z Witoldem Oleszakiem. Efektem ich wspólnych działań była m.in. kolejna świetna płyta "Bezsensory".
Reportaż koncertował - również przed kilkoma laty w Poznaniu - wspólnie z Chrisem Cutlerem, jednym z najwybitniejszych przedstawicieli rockowej awangardy, znanym choćby z zespołów Henry Cow czy Art Bears. Karpiński współpracował także w minionych latach z kontrabasistą Bogdanem Mizerskim oraz francuskimi artystami: grającym na lirze korbowej Pascalem Lefeuvre czy gitarzystą Nicolasem Chatenoud.
Na nie i na tak
Wracając do sobotniego koncertu. Wśród kilkunastu głównych założeń projektu "na nie" i kilkunastu "na tak", są m.in.: "nie odnosić się do prymitywnych mediów, nie szokować wyglądem lub zachowaniem, nie atakować kościoła, nie używać wulgaryzmów, nie grać na przedmiotach, nie zadziwiać na siłę słuchaczy, nie budować artyzmu i wagi projektu ponad to co zostało wykonane oraz: improwizować tylko w trakcie czytania tekstów, angażować się społecznie lub politycznie tylko w kulminacjach, grać na tradycyjnym, minimalnym zestawie perkusyjnym tradycyjnymi pałkami, głos i perkusję lekko modyfikować elektronicznie w celu nadania spójności, mini syntezator używać ozdobnie, a nie konstrukcyjnie".
Tomasz Janas – kultura.poznan.pl