Debata społeczna Inicjatywy Razem 1989 – podejmiemy próbę oceny minionego ćwierćwiecza. Zaproszenie do publicznej dyskusji przyjęli: pan Justyn Wardalski – przewodniczący Regionalnego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” Krajny, Ziemi Nadnoteckiej i Pauk w Pile, pani Ludwika Wujec – pod koniec lat 80. była m.in. asystentką Tadeusza Mazowieckiego w czasie obrad Okrągłego Stołu i zastępczynią dyrektora Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie.
10 czerwca, g. 17,00, Molino Club, Piła, Dąbrowskiego 4.
W związku z przypadającą w 2014 r. 25. rocznicą zwycięstwa obozu „Solidarności” w wyborach 4 czerwca 1989 r., w imieniu INICJATYWY RAZEM 1989 oraz Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych EFFATA, zapraszamy do wspólnych uroczystości.
Dzięki temu, że ludzie poszli wtedy głosować nastąpił bezkrwawy koniec komunizmu w Polsce. Był to wielki tryumf „Solidarności”.
Celem wydarzenia jest zachęcenie mieszkańców regionu pilskiego do włączenia się w obywatelskie obchody Święta Wolności – rocznicy 4 czerwca 1989 r. oraz przybliżenie najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski. Ćwierć wieku od niezwykłego wydarzenia - 4 czerwca 1989 roku pokonaliśmy komunizm. Choć wybory były tylko częściowo demokratyczne, to zapoczątkowały zmiany w Polsce. Pragniemy w ramach działań naszej organizacji społecznej zaapelować o wspólne świętowanie polskiej wolności.
W dniu 4 czerwca br. zapraszamy wszystkich mieszkańców Piły do spotkania, do dzielenia się radością.
Urna Wolności 2014
4 czerwca /środa/ w Pile od godz. 12,oo do 20.3o na pilskim deptaku /akcja ogólnopolska/ zostanie ustawiona URNA WOLNOŚĆ. W tym samym miejscu,
w ciągu całego dnia będą mogli spotkać się starsi i młodsi mieszkańcy,
by wspominać tamto zwycięstwo. Prosimy mieszkańców Piły o wrzucanie
do URNY WOLNOŚĆI życzeń dla miasta, Polski, czy dla przyjaciół i rodziny.
W trakcie akcji, zapraszamy do turnieju wiedzy o roku 1989 i przemianach. Wieczorem, o godz. 19.30, zapraszamy mieszkańców do udziału w koncercie oraz do wspólnego toastu za wolność, za zdrowie Rzeczypospolitej! Dla dzieci tort – 25 lat wolności. Rozmowa o wpływie wolnościowych ówczesnych wydarzeń na obecną sytuację Polski. Zaprosimy do udziału przedstawicieli Inicjatywy Społecznej Razem 1989, w tym mieszkańców miasta, liderów opozycji demokratycznej, NSZZ Solidarność, Komitetu Obywatelskiego Solidarność, przedstawicieli samorządu, studentów, młodzież szkół, wszystkich zainteresowanych tematyką ’89.
Łukasz Groszewski /gitara, śpiew/ i Sebastian Nawrot /fortepian, śpiew/, - duet wykonuje poezję patriotyczną z repertuaru P. Gintrowskiego
i J. Kaczmarskiego.
4 czerwca, godz. 19.3o, ul. Śródmiejska – deptak.
Przegląd filmów Andrzeja Wajdy pt. „DROGI DO WOLNOŚCI”.
Każdy seans poprzedzony będzie prelekcją wprowadzającą w tematykę filmu. Zaprezentujemy pięć obrazów.
5 czerwca, godz. 21.oo – filmy: “Człowiek z marmuru”, “Człowiek z żelaza”, miejsce: KLUB SCENA, al. Piastów 15.
6 czerwca, godz. 17.oo – filmy: "Katyń", "Tatarak", “Wałęsa. Człowiek z nadziei”, miejsce: aula Zamiejscowego Ośrodka Dydaktycznego w Pile Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, ul. Kołobrzeska 15,
- wstęp na filmy wolny
Wystawa fotografii Anny Bohdziewicz pt. „1989 – wszystko od nowa”, – fotografka niezależna z Warszawy, kuratorka wystaw i autorka tekstów o fotografii, spotkanie i promocja książki, pod tym samym tytułem.
Album fotograficzny, 1989. Wszystko od nowa. Fotodziennik, czyli piosenka o końcu świata. to liczący 230 zdjęć autorski wybór kart Fotodziennika z 1989 roku. Artystka opowiada nam historię otaczającego ją
i gwałtownie zmieniającego się świata, gdzie życie prywatne przeplata się
z tym co publiczne, polityczne. Widzimy rozpadający się autorytarny ustrój, lęk przed nieznaną przyszłością, ale także radość i uliczną demokrację. Fotografie uzupełnione komentarzem, przesuwające się jak klatki filmowej ballady, tworzą nową, subiektywną narrację. Ta dialogiczna forma opisywania rzeczywistości jest nośna, gęsta i pełna treści.
11 czerwca, godz. 19.oo, Biblioteka Publiczna, ul. M. Buczka 14.
Debata społeczna Inicjatywy Razem 1989 – podejmiemy próbę oceny minionego ćwierćwiecza. Zaproszenie do publicznej dyskusji przyjęli: pan Justyn Wardalski – przewodniczący Regionalnego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” Krajny, Ziemi Nadnoteckiej i Pauk w Pile, pani Ludwika Wujec – pod koniec lat 80. była m.in. asystentką Tadeusza Mazowieckiego w czasie obrad Okrągłego Stołu i zastępczynią dyrektora Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie.
10 czerwca, g. 17,00, Molino Club, Piła, Dąbrowskiego 4.
Tadeusz Siejak – wspomnienie w dwudziestą rocznice śmierci.
Pisarz, prozaik, eseista, w tetralogii powieściowej: Oficer (1981, nagroda im.
S. Piętaka, adaptacja radiowa 1982), Próba (1984, nagroda im.
S. Wyspiańskiego, adaptacja scen. 1987, ekranizacja Po upadku 1989, reż.
A Trzos-Rastawiecki) Pustynia (1987), Dezerter (1992) przedstawił Siejak stan świadomości zbiorowej w Polsce lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.
W werystycznym, nasyconym akcentami groteski obrazie codziennego życia prominentów partyjnych średniego szczebla oraz środowisk fabrycznych zawarł krytykę zdegenerowanego systemu PRL.
12 czerwca, godz. 17.00, Towarzystwo Miłośników M. Piły, ul. Boh. Stalingradu 7.
Miło nam poinformować, że pan Bronisław Komorowski Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, pan Mirosław Mantaj Starosta Pilski oraz pan Andrzej Wajda objęli honorowym patronatem pilskie wydarzenia z okazji 25-lecia wyborów w 1989 roku organizowanych przez Stowarzyszenie EFFATA.
Pojedynek w samo południe
„Solidarności” udało się przed wyborami 1989 roku połączyć niemal wszystkie siły antykomunistyczne: opozycję prawicową, lewicową, laicką i katolicką
To był po prostu dramat – wspominał Jacek Kuroń w książce „PRL dla początkujących”. – Jak, nie mając pieniędzy, logistycznego zaplecza ani organizacyjnych struktur, można w dwa miesiące zorganizować, przeprowadzić i wygrać kampanię wyborczą w 40-milionowym kraju, w którym od 40 lat nie odbyły się normalne wybory? Nie można! Zwłaszcza że druga strona miała i pieniądze, i zaplecze, i nieźle działające struktury.
Zdjęcie z Lechem
Okazało się jednak, że fundusze, machina propagandowa i partyjny aparat to nie wszystko.
Ikoną tamtego czasu jest dzieło Tomasza Sarneckiego. Sparafrazował on czarno-biały plakat Mariana Stachurskiego z 1959 r. do filmu „W samo południe” z Garym Cooperem. W nowej wersji Cooper, niezłomny stróż prawa z legendarnego westernu, trzymał w dłoni złożoną kartkę wyborczą. Nad gwiazdą szeryfa miał przypięty znaczek „Solidarności”. Umieszczone u dołu hasło zapadało w pamięć: „W samo południe / 4 czerwca 1989”.
Choć właśnie ta praca stała się symbolem czasu zmian, to w praktyce o wiele większe znaczenie miały zupełnie inne plakaty.
– W Komitecie Obywatelskim z Andrzejem Wajdą odpowiadaliśmy za przygotowanie kampanii wyborczej w Polskim Radiu i Telewizji – wspomina Janina Jankowska. – Ze sceny nakręconej przez Andrzeja Wajdę – wejścia naszych kandydatów do Stoczni Gdańskiej, gdzie witał ich Wałęsa i każdemu ściskał prawicę – powstał pomysł serii plakatów ludzi „Solidarności” z Lechem.
– Kandydujący do parlamentu opozycjoniści pochodzili przeważnie z dużych miast i ich nazwiska nic nie mówiły ludziom na prowincji – Dlatego właśnie zdjęcie z Wałęsą, stawało się kluczowe. Ponieważ wybory miały charakter plebiscytu, złośliwi mówili, że nawet krowa znalazłaby się w Senacie, gdyby sfotografowano ją z Lechem Wałęsą. Coś jest na rzeczy: jedynym kandydatem „Solidarności”, który takiego zdjęcia nie miał, był Piotr Baumgart. Nie miał, bo nie przyjechał na spotkanie, podczas którego wykonywano fotografie. W rezultacie Baumgart, który kandydował na senatora z województwa pilskiego, przegrał z Henrykiem Stokłosą.
Biznesmen rozdawał swoim wyborcom kiełbaski i piwo.
– „Solidarność” pierwszy raz urządziła kampanię w takim stylu, w jakim później się przeprowadzało wybory. – Działacze opozycji odeszli od modelu PRL-owskiego. Przez dziesięciolecia opierał się on na spotkaniach, podczas których za zielonym stolikiem siedzieli kandydaci, a po drugiej stronie znajdowali się wyborcy. Kandydaci wygłaszali oświadczenia, wyborcy wysłuchiwali drętwych mów i tak się wszystko kończyło. W 1989 r. kampania zmieniła się w show. Z sal, którymi zresztą „Solidarność” rzadko dysponowała, uciekano w plener. Pogoda sprzyjała. Starano się, aby spotkaniom przedwyborczym towarzyszyły imprezy, m.in. występy Jacka Fedorowicza czy Wojciecha Młynarskiego.
Zakazane słowo „Solidarność”
Członkowie PZPR kompletnie nie rozumieli potrzeby bezpośredniego kontaktu z elektoratem.
– Cały aparat PRL-owski był oduczony zabiegania o głosy, bo do tej pory wszystkie wybory były fikcją – Jeśli w 1989 r. ktoś próbował nowatorskich działań, to przeważnie kompromitował jeszcze stronę koalicyjno-rządową. Przypominam sobie jednego z kandydatów, dyrektora zakładu odzieżowego, który, zabiegając o głosy, sprzedawał niedostępne na rynku kurtki. To nie mogło zaskarbić mu sympatii. Na takim tle wyróżniała się tylko dynamiczna kampania Mieczysława Wilczka czy Aleksandra Kwaśniewskiego do Senatu. Przegrali wprawdzie, ale uzyskali całkiem niezłe rezultaty.
Społeczeństwo mobilizowały programy telewizyjne i radiowe, bowiem opozycja, choć w ograniczonym zakresie, otrzymała jednak dostęp do mediów elektronicznych. Był to efekt postanowień Okrągłego Stołu.
Raz w tygodniu dziennikarze „Solidarności” przygotowywali dla radia godzinny magazyn informacyjny i dodatkowo programy do bloków wyborczych emitowanych także w telewizji. Audycje studia wyborczego Komitetu Obywatelskiego „Solidarności” zapowiadał charakterystyczny sygnał skomponowany przez Włodzimierza Korcza.
– Nagrywałem akurat podkład do piosenki Danuty Rinn „Polskie skrzydła” – wspomina kompozytor. – Słowa do tego songu napisał Ernest Bryll. Pieśń była wcześniej wykonywana podczas patriotycznego koncertu w Muzeum Archidiecezji u księdza Przekazińskiego. Nagle w studiu, gdzie pracowałem, zadzwonił telefon. Spytano mnie, czy z melodii, która „poszła w Polskę”, nie uczyniłbym sygnału zapowiadającego studio wyborcze „Solidarności”. Powiedziałem, że oczywiście. „A ile to będzie kosztowało?” – usłyszałem wtedy. „Absolutnie nic” – odparłem, bo taki to był wzniosły czas. Natychmiast nagrałem wersję instrumentalną utworu i przekazałem ją wysłannikowi ze sztabu „Solidarności”.
– Nasz radiowy magazyn wyborczy, a później także telewizyjny, nazywał się „Solidarni” – mówi Janina Jankowska. – Z początku nagrań dokonywaliśmy w budynku Instytutu Niewidomych przy Konwiktorskiej. Nie chciano nas bowiem wpuścić do Komitetu ds. Radia i Telewizji. Usłyszeliśmy tam nawet, że partyjni fachowcy mogą za nas stworzyć audycje wyborcze. Oczywiście nie zgodziliśmy się. Przystąpiliśmy do pracy i magazyn od początku do końca przygotowaliśmy własnymi siłami. Został wyemitowany jeszcze przed ukazaniem się „Gazety Wyborczej”. A więc byliśmy pierwszym prawdziwie niezależnym medium. Pierwszym zespołem dziennikarskim, który nie podlegał nakazom władzy. Potem wygospodarowano nam pokoik w piwnicach Komitetu. Pamiętam, że w budynku nie przywitano nas serdecznie. Pewnie dlatego, że dla „Solidarności” pracowali także dziennikarze, których z oficjalnych mediów wyrzucono wcześniej za niezależne myślenie.
Wkrótce potem również wolna prasa uzyskała duży wpływ na kształt opinii publicznej. Popularnością cieszył się zarówno reaktywowany „Tygodnik Solidarność”, jak i nowo utworzona „Gazeta Wyborcza”, która na pierwszej stronie cytowała słowa Lecha Wałęsy: „Żeby było inaczej i lepiej musimy te wybory wygrać”.
Wszystko to pomogło uświadomić Polakom, że pierwszy raz od wielu lat stoją przed faktycznym wyborem.
Mylne kalkulacje władzy
„Solidarność” mogła liczyć na rzesze wolontariuszy. Nie tylko pomagali przy organizacji spotkań czy kolportażu broszur, ale też rozlepiali plakaty. Władza miała za to milicję, która te plakaty zrywała.
– Gdyby o losach wyborów decydowała obecność w mediach, kto wie, czy władza by nie zwyciężyła –Rządowi stratedzy liczyli, że opozycja jest silna tylko w 10 – 15 największych miastach Polski. Spodziewali się, że tam przegrają, ale byli pewni zwycięstwa w reszcie kraju, gdzie „Solidarność” nie miała właściwie struktur. Tylko że w ciągu dwóch miesięcy kampanii sytuacja zupełnie się zmieniła za sprawą Kościoła. Władze miały nadzieję, że zachowa się on neutralnie, a tymczasem wielu księży włączyło się w kampanię.
Zwykle nie agitowali z ambon, ale udostępniali plebanie na spotkania założycielskie komitetów obywatelskich i skrzykiwali ludzi.
„Solidarności” udała się niezwykła sztuka – pod jednym sztandarem połączono niemal wszystkie siły antykomunistyczne: opozycję prawicową, lewicową, laicką i katolicką. To w dużej mierze przesądziło o sukcesie.
– Oczywiście, czerwcowe wybory były wielkim zwycięstwem „Solidarności”, ale ten triumf w znacznym stopniu ułatwiła strona koalicyjno-rządowa. – Władze wystawiły nadmierną liczbę kandydatów, którzy musieli potem walczyć między sobą. Źle przygotowały też ofensywę propagandową, nie biorąc pod uwagę, że mają do czynienia ze swoistym plebiscytem. Partyjni specjaliści wywnioskowali z zachodnich podręczników marketingu politycznego, że najważniejszych jest ostatnich kilkanaście dni kampanii. To, oczywiście, prawda, ale tylko w warunkach dojrzałej demokracji. Tego już rządzący nie wiedzieli.
Władza odstąpiła więc „Solidarności” pola na ponad miesiąc i do 20 maja 1989 r. dominowała kampania opozycji. Gdy strona rządowa ruszyła z decydującym uderzeniem, było już zbyt późno. Ludzie na tyle mocno identyfikowali się z obozem przemian, że nastroje nie mogły ulec zmianie.
– Władza się pomyliła w kalkulacjach i zdecydowała na niekorzystną dla siebie ordynację wyborczą – Gdyby do Senatu nie przyjęto ordynacji większościowej a proporcjonalną, strona koalicyjno-rządowa zdobyłaby kilkanaście mandatów. A tak nie uzyskała żadnego. Już po wyborach władze oskarżały „Solidarność”, że doprowadziła do „konfrontacyjnych” wyborów, podczas gdy przy Okrągłym Stole ustalono, że wybory będą – cokolwiek miałoby to oznaczać – „niekonfrontacyjne”. Na liście krajowej miały się znaleźć nazwiska kandydatów „Solidarności” i obozu rządowego. Na szczęście „Solidarność” w porę wycofała się z tego pomysłu i w efekcie pozostali tam sami ludzie władzy. Skończyło się tak, że 33 z 35 kandydatów nie uzyskało wymaganej większości.
Wielkie zwycięstwo „Solidarności”
Frekwencja w pierwszej turze wyniosła 62 proc. Na 161 możliwych mandatów poselskich „Solidarność” zdobyła 160, a także 92 mandaty na 100 miejsc w Senacie. Lista krajowa, która miała zapewnić miejsce w Sejmie działaczom PZPR, przepadła z kretesem. 18 czerwca odbyła się druga tura wyborów, w której o wakujące 294 spośród 295 nieobsadzonych mandatów konkurowali kandydaci strony rządowej. Komitet Obywatelski „Solidarność” zdobył ostatni wolny mandat. W wyborach do Senatu „S” zdobyła 99 mandatów. Mandaty w Sejmie rozkładały się następująco: Obywatelski Klub Parlamentarny – 161, Klub Poselski PZPR – 173, Klub ZSL – 76, Klub Stronnictwa Demokratycznego – 27, Klub Poselski PAX – dziesięć, Klub Poselski Unii Chrześcijańsko-Społecznej – osiem, Klub Poselski Polskiego Związku Katolicko-Społecznego – pięć.
INICJATYWA RAZEM 1989 w Pile
Więcej informacji:
Artur Łazowy, Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych EFFATA
Tel.: 601970679, e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.